X 1925 – X 2010

Marta Czerniewicz

Swego dziadka Wojciecha Górskiego pamiętam jak przez mgłę. Za czasów mojego dzieciństwa w Księżowoli przebywał już głównie w Warszawie, w mieszkaniu przy ulicy Hortensji, mieszczącym się w budynku szkoły. Na wieś przyjeżdżał rzadko, bo był starym, schorowanym człowiekiem, a ponadto niezwykle przywiązanym do warszawskiej szkoły. Właśnie stamtąd, przy okazji jakiejś wizyty w stolicy, zapamiętałam obraz dziadka siedzącego za biurkiem, takiego bardzo oficjalnego i poważnego.

Dziadek Wojciech  po założeniu, a następnie wybudowaniu szkoły w Pamiątce nadzorował jej funkcjonowanie na odległość. Mój ojciec był bardzo zaangażowany
w te sprawy, to on negocjował warunki dzierżawy ziemi szkolnej, aby dochód służył placówce, którą kierował pan Ryszard Zrobek. W tym czasie Kopaną zarządzali Leszczyńscy, a Księżowolą od 1915 roku mój ojciec Jerzy Łukasz Górski.

       Przedwojenną Pamiątkę postrzegam głównie przez pryzmat przyjaźni z rodziną kierownika szkoły. Pani Aleksandra i Ryszard Zrobkowie byli stałymi bywalcami
w Księżowoli, a my- ja i siostra Aniela-  niemal codziennie odwiedzałyśmy Pamiątkę,
aby spotkać się z siostrzenicą pani Aleksandry – Basią Szydłowską-  oraz Anitą i Piotrem Zrobkami, choć oni byli od nas młodsi. Pan Ryszard Zrobek przez pewien czas uczył moją siostrę, ale nie wiem ile to trwało. Ja uczyłam się od 1938 roku w Warszawie.  Szczególnie upamiętniły mi się pasjonujące rozgrywki brydżowe zarówno między dorosłymi, jak i nami dziećmi.

Pamiętam również odbywające się w szkole przedstawienia jasełkowe. Nie wiem,  ile razy byłam na nich, dziś te wizyty zlewają się w jedno wspomnienie. W dużym holu
 na pierwszym piętrze szkoły stała scena. W oczy rzucała się ciemna podłoga sali. Wystrój tradycyjny, bożonarodzeniowe figury, drzewko. Ze sceny płyną wiersze i kolędy, panuje świąteczny nastrój. Wtedy dziadek dopuszczał przeprowadzanie zbiórek charytatywnych
na rzecz potrzebujących pomocy uczniów.

Kołacze mi się również głowie informacja, że odbywał się u nas obóz harcerski dla młodzieży z Warszawy, był chyba w lesie michrowskim.

 Ożywione kontakty z Pamiątką przetrwały wiele lat, również w czasie wojny. Skończyło je dopiero nasze wysiedlenie w 1945roku, gdy cała rodzina Leszczyńskich
i Górskich musiała opuścić na polecenie władz swój majątek.  

Z okresu wojennego zapamiętałam szczątkowo wydarzenia z 1943 roku. Zdarzały się wówczas bandyckie napady na okoliczne dwory i wsie. W maju napadnięto
 na Księżowolę, napastnicy poturbowali ojca. W lipcu, gdy byłyśmy na wakacjach,
też zjawiła się jakaś grupa, która pamiętam, zdewastowała bańki na mleko. Ojciec zdecydował, że wyśle nas do Warszawy, a dla bezpieczeństwa na ostatni nocleg zaprowadzono nas do Pamiątki. Tymczasem okazało się to niebezpieczne, bo w okolicy rozegrała się strzelanina. Jakiś przedzierający się oddział partyzancki został prawdopodobnie zauważony przez Niemców, którzy mieli swój posterunek w szkole. Co ciekawe, zarówno w szkole, jak i we dworach w Kopanej i Księżowoli wciąż przebywali różni ludzie, którzy potrzebowali pomocy i przechowania, mówiło się, że to praktykanci. Nie wiem, jak się to udawało, iż Niemcy ich nie aresztowali. O działalności konspiracyjnej, tajnym nauczaniu i innych działaniach, w które był zaangażowany pan Zrobek, wiem tylko ze słyszenia, podobnie jak o zatrzymaniu i wywiezieniu kierownika. O tym może opowiedzieć pani Anita Mączak- Zrobek., z którą do dziś utrzymuję przyjacielskie kontakty.

Tamta Pamiątka pozostaje już tylko we wspomnieniach, ale szkoła funkcjonuje tu nadal i rozwija się tak, jak na pewno chciałby mój dziadek. Ogromnie cieszy fakt, że  jego pozytywistyczne dzieło nie uległo zniszczeniu. Więcej, tradycje są kultywowane.

Dlatego ja i moja rodzina chętnie odwiedzamy szkołę.